Wielcy (Polscy i nie tylko) wieszcze, naprodukowali mnóstwo prozy o tym jednym szczególnym uczuciu. Podczas, gdy
najzabawniejsze jest to, że każdą relację można sprowadzić do jednej chwili, decydującej.
Wystarczyłoby ją opisać, jednym zdaniem. I styka.
To nie. Kurzą półki Lalki, Potopy, Greye, etc.
Teraz i ja jedno zdanie temu szczególnemu uczuciu poświęcę.
Moja propozycja opisu:
Ryzyko tego, że uczucie kiedyś się skończy i będę umierać, podejmuję w momencie, w którym pierwszy raz: mózg tonie w kieliszku, a usta toną w twoich.
Koniec propozycji.
Nie ma co się zwodzić, rozwodzić.
Bo to, że będzie się umierać –
Bo to, że wszystko ma swój koniec w początku –
Bo to, że nic nie może wiecznie trwać –
– jest pewne.
Tu już nie ma ryzyka.
Skąd więc tyle bólu?
Ha – bo kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Co z tego, że potem kac.
uwielbiam ten wykon, wprowadza takie przyjemne otępienie w głowie i wizję końca świata
wizję życia bez śmierci
śmierci bez miłości
życia bez miłości, a w konsekwencji
miłości na śmierć i życie