marzenia się nie spełniają

marzy mi się…

codziennie układać 1000 puzzli, a w weekendy to i 3000,

pracować w Gdańsku, a mieszkać w Jastarni,

umieć pływać, nie tylko po warszawsku,

mieć kulinarnego bloga i zostać coachem roku,

piec codziennie świeży chleb do wspólnych posiłków,

żeglować z Tobą po morzach i oceanach świata,

znów przebiec 10 km,

płakać w Mercedesie, śmiać się w Boxerze…

mogę tu wypisać co tylko będę chciała, ale samo się nie zrobi

więc wybaczcie, ale nadszedł ten czas na uświadomienie, że

marzenia się nie spełniają

marzenia się spełnia

zatem siadam i piszę – to co już dawno powinno zostać Piotrowi przez Olgę napisane;

papier cierpliwy i przyjmie wszystko,

a ona niech już więcej nie wraca –

tylko znać, lecz nie daj znać

szczęście jakoś nigdy nie było w cenie

bo komu dobrze się czyta, że ktoś inny ma lepiej niż on sam

na taką okoliczność, dzielę się skutkiem zdarzenia, które mnie spotkało

czyli deobojętnością, na fakt,

że mowa jest srebrem, a milczenie złotem – sentencja mówi

ktoś tę kopalnię złota rozjebał jak milion w rozumie

i jeszcze zagrał va banque

wszystko na to bogactwo stawiając

gratuluję, lecz ja

sanguis in arena

ja na rozmowie

czy może pani powiedzieć więcej o swoim doświadczeniu –

oczywiście – 32 lata w dysfunkcyjnym otoczeniu, z patologicznymi skłonnościami do samodestrukcji, dodatkowo wysokie kompetencje w autoagresji i biernej agresji wobec innych na skutek nieuświadomionych traum i zaniedbań

niewypowiedziane potrzeby?

pogryzione palce i wargi?

oczywiście – zęby na tym zjadłam;

tymczasem rzeczywistość:

b o l i

  • kiedy odstawiasz leki, proszki, prochy

tak do szpiku kości drąży i skręca, że nawet wyrwanie

paznokcia nie boli

a co dopiero zdania z kontekstu

  • kiedy z bezsilności drżysz

jak łodyga i liść na wietrze

  • kiedy tęsknisz tak, że

nie istnieją dni lub lata

i dopiero przed chwilą skończyłeś liceum

czy wyprowadziłeś się z domu

  • kiedy ze sobą ci tak źle, że wyjść

z siebie chcesz, trzewia drzesz,

skóre tniesz, gówno zjesz

bo wszystko ci jedno aż tak

  • kiedy boli to ból –

odbiera ci siebie, innych

głos, moc

z nim się rodzimy i z nim umieramy

bo kto chciałby przyjść na ten świat nie przeżywając bólu

i umierając na myśl o zmarnowanych latach

w międzynarodowy dzień walki z depresją

zachęcam do zwracania się po pomoc

to nie boli

jak wszystko wyżej

a im wcześniej zaczniesz, tym później ze sobą skończysz

walcząc z depresją, przestajesz walczyć ze sobą

po pomoc można tutaj

lub napisać do mnie – jak na doktora w Polsce przystało nie wyleczę, ale doradzę

Silentium amore

Żar gaśnie bezszelestnie

Czas mija głucho

Cierpliwość znajduje granice

Godność tupie bezdźwięcznie

Związek staje się fikcją

Konotacje cicho się rozwiązują

Ludzie odchodzą w milczeniu

Tylko

Miłość nigdy nie ustaje

Gdy prawdziwa

Lecz

Relacja umiera po cichu

Wszystko mija

Tylko nie moja – najdłuższa żmija

God saved the queen

ludzie na rowerach finansowych pędzą do pracy

ktoś pozdrawia kogoś raz ręką, raz środkowym palcem

gdy ten ktoś raz zapala się, raz gaśnie

płynie czas obok mnie

a ja idę w sukience z dawnych traum, która faluje na wietrze ciągłych zmian

w głowie szum

dezinformacyjny

dookoła zabija prostactwo bezróżnorodności

lecz wszystko to nic

gdy w dłoni mam twoją dłoń

w sercach pali się ogień, oświetla drogę

Nam

gdy jest wszystko

i chociaż ktoś mówi, że jesteśmy kroplą w morzu robotników

ten ogień nierozprzestrzegalny

pali strzechy kując je na nowe spiżowe pomniki

Nasze

wygraliśmy

to wszystko co przegrać mogliśmy

bo przecież mogło być  n i c

a jest  w s z y s t k o

Jam tą częścią tej siły*, która wiecznie porażki pragnąc

na sukces ją wiecznie obraca

*parafraza J.W. Goethe „Faust”

l a d n e

wszystko jest

moje

ale jakieś zupełnie inne

nowe

myśli w warkocze kwiatów dobrane

starannie jak składniki na chleb

pieczony dłońmi moimi co skóry gładkością

temperamentu ostrego nie ogarniają

oczy tego co słyszą a uszy tego co widzą

już dawno nie ma

usta w wolności splecione

do śpiewu słowika się podrywa

serce co nieskończoności nie zna

moja fantazja

otulona nocą i dniem

wędruje w duchu śmiejąc się

razem z Bogiem

ze swoich planów –

jestem

a więc muszę minąć

mijam

a więc to jest piękne*

*parafraza W. Szymborska „Nic dwa razy”

l i t a

chodź nie ze skały ani nie twarda

zwarta, ale czy gotowa?

nie wiem na ile mnie nas zaprojektowali,

ale mnie najwyraźniej ktoś przewymiarował

bo bywają dni, kiedy imienia nie przeliteruję

nie jestem już na to ani za mądra

ani za silna

jestem

tym, czym jeszcze nie wiem czym jestem

lita jak „nie wiem” – wsiadam, bo właśnie podjechała

l e w a

w zasadzie nigdy się nie przedstawiłam

a może przestawiłam?

cześć, nazywam się miłość

u mnie co z serca to z oczu

co z myśli, to z pięści

brak słowa, tylko uczynkiem

nigdy zaniedbaniem

i totalnym ukochaniem

więc nie krzywdź mnie najpierw

traktuj jak chcesz być traktowany

bo potem sam możesz tak zostać

cześć, nazywam się miłość

i jestem chyba jakaś lewa

bo dziś nie ma już nikt tyle wiary w ludzi

jak ja

cześć, nazywam się miłość

choć zwykłam się nieludzkim imieniem* przedstawiać;

gdy jestem to i

a gdy mnie nie ma to jej nie ma

*nie, nie jestem z Rosji, ani nie jestem Helgą